Kabarety istnieją i działają od dziesięcioleci. Stand-up wszedł na polską scenę przebojem i obecnie przeżywa niekwestionowany rozkwit. Te dwie dziedziny rozrywki mają jednak swojego mniej znanego, ale bardzo ciekawego kuzyna.
Improv – nurt, który opiera się na wymyślaniu całego występu tu i teraz – w oparciu o pomysły widowni.
Na czym polega pokaz improwizacji scenicznej?
Na scenę wkracza grupa osób. Zazwyczaj mają na sobie neutralne stroje, które pozwalają na wcielenie się właściwie w dowolną postać.
Jeden z uczestników zabawy prowadzi imprezę. Reszta na razie czeka w gotowości. Prowadzący opowiada, jakimi regułami będzie kierowała się pierwsza scenka. Bo scenki wystawiane przez improwizatorów zazwyczaj mają napęd. Tym napędem może być zamienianie się rolami na określone hasło albo uzupełnianie występu kwestiami z kieszeni. Po wyjaśnieniu zasad prowadzący zwraca się do widowni i prosi o jedno słowo. Zazwyczaj o miejsce. Improwizatorzy tworzą scenkę właśnie w tej lokalizacji. Docelowo – widownia się śmieje. Następnie prowadzący prosi o sugestię do kolejnej scenki.
Czy taka improwizacja jest w ogóle możliwa?
Jak najbardziej. Przede wszystkim występujący wchodzą na scenę bez tekstu. Ale to wcale nie znaczy, że są nieprzygotowani.
Tak naprawdę szykują się do swoich scenicznych poczynań przez całe życie. Biorą udział w zmasowanych ilościach warsztatów. Wewnątrz swoich grup urządzają regularne – zazwyczaj cotygodniowe treningi. Dużo występują. A poza tym muszą trzymać się określonych reguł. Pierwsza z nich to wręcz święty wymóg akceptowania pomysłów scenicznego partnera. Jeśli scenka dzieje się w kuchni, a kolega swoją kwestią nadał ci rolę kucharza, to jesteś kucharzem i tyle.